czwartek, 8 października 2015

Co by tu na obiad?
Ze względu na to, że jestem kaszomaniaczką, a moje dziecko nie może jeść mąki pszennej, kasza jaglana często gości na naszym stole. Dlaczego warto jeść kaszę jaglaną zapraszam do przeczytania artykułu: http://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/kasza-jaglana-zdrowotne-wlasciwosci-kiedy-szkodzi-przepisy/c54jz
U mnie dzisiaj TARTA JAGLANA 4 SERY
Przepis:
Ciasto
200 g suchej kaszy jaglanej
1 jajko
szczypta soli
1 łyżka mąki kukurydzianej
1 łyżka sosu sojowego
0,5 łyżeczki pieprzu ziołowego
1 łyżka czosnku niedźwiedziego

Farsz
100 ml Passaty pomidorowej
1 ząbek czosnku
pieprz ziołowy, sól,
ser gorgonzola
ser feta
ser mozzarella
ser żółty
4 jajka
3 łyżki śmietany18%

Kasze jaglaną przelewamy wodą. Następnie wrzucamy do osolonej gotującej się wody (proporcje 1:2). Ugotowaną kaszę blendujemy z jakiem, czosnkiem niedźwiedziem, mąką kukurydzianą, sosem sojowym i przyprawami. Powstałe ciasto wlewamy do naczynia na tarte.

Passate pomidorową gotujemy w małym garnuszku. Dodajemy drobno posiekany czosnek i przyprawy. Wylewamy na ciasto. Następnie kładziemy sery (w proporcjach jakie najbardziej lubimy)
W oddzielnym naczyniu łączymy: Jaja, przyprawy i śmietanę. Następnie wylewamy powstały sos na ciasto i farsz. Wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Pieczemy 30-40 min.
Najlepiej podawać z pomidorami lub sałatką ze świeżych warzyw.
Smacznego!


środa, 23 września 2015

Krok za krokiem

Jak ważny jest wysiłek w życiu człowieka to każdy wie. Na pewno więcej wie niż robi :)
Więc co z tą motywacją? Dlaczego często dzieje się tak, że bardzo chcemy a nic z tym nie robimy? 
Już wiem, że w moim przypadku dużą rolę odgrywa pora roku, kocham zimę, bo zima to śnieg, a śnieg to snowboard. Aby jeździć na snowboardzie nogi i brzuch muszą być silne. Dlatego jesień to dobry czas aby się przygotować. Więc tak przez parę poprzednich lat, jesień była dla mnie zawsze mocno sportowa, a dodatkowo wysiłek fizyczny miał swój skutek uboczny - nie odczuwałam negatywnej aury jesiennych dni. Do tej pory ludzie dziwnie na mnie patrzą, gdy mówię, że moją ulubioną porą roku jest zima. Swoje uzależnienie od adrenaliny mogę również zaspokoić na lodowisku. Prędkość, zgrzane ciało i miliony endorfin, od których aż kręci mi się w głowie, pomagają mi przetrwać czas z mniejszą ilością słońca.
Jak to się stało, że zaczęłam biegać? W sumie to dużo powiedziane - biegam. Raczej do tej pory określam się, że próbuję. Bieganie jest to najprostszy sposób aby być zdrowym i mieć szczupłą sylwetkę. Oczywiście łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Do pierwszych treningów wręcz zmuszałam się. Na początku chodziłam z lekkimi podbiegami na bieżni. Interwał jest dobry na początek, nie męczy mocno. Powoli motywację zaczęłam czerpać z faktu, że moje ciało zmienia się, a kondycja zaskakuje. Same plusy! Jest to niewątpliwie najlepsza i najtańsza forma wysiłku fizycznego! I tak zrodził się pomysł, że 17.05 2015 wezmę udział w zawodach w biegu na 5. Chciałam udowodnić sobie, że dam radę, przekroczę swoje granice, blokady i stanę się częścią społeczeństwa, dla którego bieganie jest sposobem na życie. 
Ogólnie to był ciężki czas dla mnie. Odkąd zostałam matką, wiedziałam, że mego syna chcę wychowywać w duchu sportu, dlatego też, tak bardzo chciałam aby czekała na mnie na mecie, bo medal, po który biegłam miał być dla niego. Niestety atmosfera była frustrująca, jadąc na zawody zamiast motywacji ze strony męża słyszałam po co Ci to? masz chore ambicje, przeziębisz dziecko, pada deszcz itd. Aleksander odczuł negatywne nastawienie, nie chciał potem zostać z tatą, chciał biec ze mną. Tak bardzo chciałam aby mój syn był wtedy ze mną i był ze mnie dumny. Niestety płaczącego oddałam w ręce męża, który odwiózł go do dziadków. A sama z rozdartym sercem, zostałam wśród 1000 obcych mi ludzi.  Zacisnęłam zęby, wybiegłam i dobiegłam! Atmosfera nie do opisania, nawet nie spodziewałam się tak dobrego wyniku. Na mecie szybko wsiadłam w auto i pojechałam do syna. I to było na tyle. Wewnętrznie czułam się dumna, że dotrwałam i zawalczyłam. Szkoda tylko, że osoba mi wtedy najbliższa była tym faktem totalnie tym nieporuszona...
20.09.2015 kolejne biegi, dużo wątpliwości, dużo w między czasie się wydarzyło. Od czerwca nie mieszkam z mężem, rozpoczęłam walkę o siebie i swoje marzenia. Moja mama mówi: idź za ciosem, biegaj! No i udało się. Tym razem z większym spokojem, bo Aleksander czekał na mnie na mecie. Z dużą dawką pozytywnej energii, poprawiłam swój wynik o 1 minutę. Przygotowywałam się zaledwie 7 dni, ale energia jaka panuje wśród biegaczy daje dodatkową moc, już to wiem z poprzednich zawodów. Czy warto? Warto! Bo jak w coś mocno uwierzymy i mocno tego chcemy to tak się stanie. A to daje nam ogromną radość i chęć do życia. I ja wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych :)




niedziela, 6 września 2015

Kilka słów na początek....
Właśnie spojrzałam na datę jest 06.09.2015 i od razu policzyłam. 6+9+15=30. W tym roku skończyłam 30 lat. Przypadek czy przeznaczenie?
Do pisania bloga zabierałam się od dłuższego czasu. Zawsze jakieś ale... I w sumie trochę zostałam zmuszona :) Sprawcy pewnie się teraz poczują. Czasem chyba potrzebuję przysłowiowego kopa w dupę, aby nabrać rozpędu. Dlatego wszystkie uwagi będą dla mnie bardzo cenne.
 Będę pisała o wszystkim i o niczym. O tym co mnie inspiruje i co najmocniej kocham, a że w moim życiu jest taki malutki towarzysz i to go kocham najbardziej, więc wiele treści będzie poświęconych dzieciom. Chcę też inspirować do tego, że zdrowo nie oznacza mdło! Czytelnikom płci damskiej uchylić drzwi do świata kolorów i prostoty, którą możemy na co dzień wykorzystać, a przez to poczuć się znacznie lepiej. Nie zabraknie również wątków o sporcie, gdyż pełni on ważną rolę w moim życiu.
Na koniec chciałabym dodać kilka słów skąd się wzięła nazwa. Po długich rozmyślaniach, stanęłam w miejscu, a w zasadzie w momencie z przeszłości, kiedy to mój syn Aleksander z wielkim uśmiechem na twarzy wpadł do pokoju i krzyczał:"matka najlepsza!" Ta riposta wkradła się do naszego życia codziennego, a wraz z nią energia i radość, tak jakby wypowiadane było jakieś zaklęcie. Wracając do rzeczywistości to od jakiegoś czasu jestem sama, odeszłam od męża i znaczenie tych słów jest dla mnie olbrzymie, ponieważ dla mego syna jak i dla siebie chcę być: MATKĄ NAJLEPSZĄ!